This episode, is a very perverse story that doesn't happen that often on our show. Ania and Henryk are a mentoring couple who, in the course of their collaboration, made a sudden turn of 180 degrees. This pivot came after consultation with Julia Lenarczyk — a certified Gallup strengths and talents coach. The move, though challenging, was successful and opened up to new opportunities better suited to Ani. You will hear more about how and why it is never too late for radical changes and why it is worth analyzing yourself from the conversation with our guests — Anna Cenguunjav (Mentee) and Henryk Stawicki (Mentee).
Transkrypcja
Kasia: [00:00:00] Witam w kolejnym odcinku Design Mentorship i oczywiście specjalnych gości. Dokładnie nie jednego gościa, Anię Cengunyav i Henryka Stawickiego. Cześć Aniu, Cześć Henryku.
Ania: [00:00:12] Cześć.
Kasia: [00:00:13] Tak jakbyście mogli powiedzieć dwa słowa o sobie. Kto zrobi to lepiej niż Ty, Aniu?
Ania: [00:00:23] Cześć wszystkim jeszcze raz. Z wykształcenia jestem prawnikiem, ale od 10 lat pracuję w rodzinnym biznesie w firmie zajmującej się produkcją obuwia z tworzyw sztucznych. Z sektora MŚP. To też dużo mówi. No i od kilku lat, jeżeli mogę się tak nazwać. Jestem pasjonatką wszelkich tematów związanych z obszarami związanymi z projektowaniem i myśleniem projektowym. Szczególnie w tym ujęciu i kontekście tego, jak odpowiednie narzędzia można wykorzystać w biznesie właśnie.
Kasia: [00:01:05] No to zaraz, Aniu, powiesz nam więcej. Myślę o tym w tych tematach. I Henryk dwa słowa do mikrofonu.
Henryk: [00:01:13] Dwa słowa Henryk Sawicki, który 20 lat ok. Więcej pracuje na styku projektowania i biznesu, szczególnie w ostatnich ośmiu latach specjalizuje się w zrównoważonej innowacji i zarządzaniu tą innowacją. Lubię zarówno standaryzację ISO dotyczące zarządzania innowacją, jak i też tę bardzo ludzką część kulturową pracy ze zmianą w biznesie. Jestem długodystansowym biegaczem i też nauczycielem jogi.
Kasia: [00:01:51] Super! Słuchajcie, macie świetne historie, a łączy nas jeszcze jedna historia mentoring, o którym chciałabym dzisiaj z Wami porozmawiać. Nie ukrywam, że nie mam jakiegoś specjalnego tytułu na to spotkanie na dzień dzisiejszy zobaczymy co się wyłoni po tej rozmowie, ale chciałabym z Wami porozmawiać o tym właśnie jaką drogę przeszliście. Bo to co chcę tutaj podkreślić to Aniu i Henryku braliście udział w mentoringu The Mentor Ship? Byliście w roli mentee i mentora. I o tym chcę dzisiaj porozmawiać. O takiej historii, którą przeszliście, która nie była takim procesem linearnym. Dlatego myślę, że wasza historia jest na tyle ciekawa, żeby o niej porozmawiać, pokazać, jak to wyglądało w praktyce, te wzloty i upadki. I to spotkanie nie jest o mnie, żeby miła rozmowa. Ja się mocno przyglądam i jestem też ciekawa, żeby tak wejść, wślizgnąć się w ten temat, mimo że w swoich historiach nie dotykać tego mentoringu. Skąd taka motywacja? Szczególnie Ania tutaj będę gdzieś kierować do Ciebie, bo to zawsze był element i ta odpowiedzialność powinna ciążyć nam. I ja wiem jak to brzmi, ale Henryk tutaj grał ogromną rolę mentora, który też jest bardzo ważna i też jest procesem zmiany. Aniu, skąd u Ciebie była motywacja, żeby wziąć udział w mentoringu? Bo tak bym powiedziała bujnej historii i doświadczeniu zawodowego.
Ania: [00:03:18] Więc tak tutaj na wstępie muszę mocno podkreślić, że przed wysłaniem formularza zgłoszeniowego też robiłam to już dosłownie rzutem na taśmę. Miałam bardzo dużo wątpliwości. Jak zazwyczaj to bywa. Te wszystkie wątpliwości wynikały tak naprawdę z niewiedzy, głównie dotyczącej samej formy, jaką jest mentoring formy pracy, edukacji, rozwoju osobistego w formie mentoringu, bo do tej pory nie miałam z tym do czynienia. Po drugie też miałam bardzo dużo wątpliwości i niepewności związanych z tym, czy osoba taka jak ja, na co dzień pracująca w biznesie, jest w ogóle dobrym kandydatem do tego programu? Bo wydawało mi się, że jest to coś zarezerwowanego i skierowanego tylko dla ludzi ze świata projektowego, Ale ostatecznie jednak się zgłosiłam. Wszystkie moje wątpliwości zostały bardzo szybko rozwiane i dziś już wiem, że była to jedna z najlepszych decyzji w życiu. A jeśli chodzi o samą motywację, to prawda jest taka, że zawsze głównym motorem napędowym do wszystkiego jest chyba jakaś chęć wprowadzenia zmiany w jakimś obszarze. Jeszcze dodatkowo popycha mnie do wszystkiego taka jedna cecha charakteru, czyli czysta. Ambicja połączona z chęcią ciągłego uczenia się, doskonalenia i poznawania nowych narzędzi i metod pracy, które mogłabym potem implementować w swojej pracy zawodowej. Stąd też. Perspektywa pracy jeden na jeden z ekspertem, który pomoże mi opracować i przygotować do wdrożenia jakiś konkretny projekt, który w założeniu miałby wnieść jakąś wartość dodaną do mojej firmy. Wydała mi się szalenie atrakcyjna i pociągająca, gdyż na żadnym innym szkoleniu czy warsztacie, a brałam udział w dziesiątkach takich szkoleń. Tam zazwyczaj nie pracuje się na swoim takim indywidualnym procesie czy problemie, który akurat nas samych dotyczy. Dlatego w mentoringu tak istotne jest też właśnie to. To indywidualne podejście i praca tylko jeden na jeden, na na swoim czasie.
Kasia: [00:06:17] Jeśli tak, Twoje zgłoszenie wpadło do Henryka, który się z nimi zapoznał. Jestem ciekawa właśnie opinii Henryka Twojej na temat i motywacji, ale też pod kątem samego mentoringu. Skąd pomysł na mentoring? Bo to też nie był pierwszy w Twoim wydaniu u nas, ale też jak widziałeś jak się poczułeś z tym zgłoszeniem, ani jak zobaczyłeś.
Henryk: [00:06:42] Go w ogóle. Najpierw nawiążę do tego, co Ania powiedziała, że nie miała wcześniej doświadczenia z mentoring. Nie wiedziała czego się spodziewać do momentu przeczytania więcej i rozpoczęcia pracy ze mną. To jest w ogóle czasem też dla wielu osób po obu stronach. Chcę tu zaznaczyć, że też w Polsce widzę, że dużo osób jeszcze nie ma doświadczenia ani bycia mentorem, ani bycia mentee, a ja też to doświadczenie przenoszę z trochę innej kultury, gdzieś tam ze Stanów z 8 lat temu, gdzie prawie każdy wtedy miał psychoterapeutę i własnego mentora, więc ja też to zawsze biorę pod uwagę. I ten case Ani od samego początku był dla mnie taką jasną informacją, że Ania potrzebuje lustra i potrzebuje przestrzeni. I to też było bardzo fajne zobaczyć, że Ania tak jak powiedziałeś, że dużo się tego zrobiło. Musiałaś na chwilę zobaczyć to z innej strony, czy po prostu wstrzymać się i po prostu poświęcić temu chwilę? To myślę, że ta motywacja udało się szybko zaznaczyć, ale z mojej strony jeszcze nawiążę do tej motywacji. Ja pracuję jako konsultant i Facility i właściwie przeżywam przygody wielu organizacji. Jest to dla mnie ciekawe, bo za ówczesnych czasów każda taka praca zarówno z organizacją jak jest osobą prywatną to jest przygoda i dla mnie cenne doświadczenie, bo widzę jakbym trochę nowy kontynent. I tutaj w relacji z Anią przypominam sobie też trochę takie powiedzenie Kofi Annan, były sekretarz generalny ONZ, który powiedział, że czasem cenniejsze jest poświęcić uwagę jednej osobie i mieć pozytywny impakt na nią niż na cały naród. Oczywiście to ze swojego poziomu powiedział, ale z mojego poziomu. Ja często widzę, że historie firm i historie transformacji to są historie osób, agentów, agentów zmian. I dla mnie Ania była takim takim przykładem, więc po prostu dla mnie ciekawa była jej historia i poczucie, że właśnie mam wpływ na jedną osobę. Mogę mieć wpływ na całą, całą organizację i wcale nie muszę pracować z całą firmą czy samym słupem, a za nią możemy również sukces osiągnąć.
Kasia: [00:09:25] Ale super, że wypłynęła też ta informacja od Ciebie odnośnie tego co się dzieje z monitoringiem w Polsce. I nie ukrywam, że jest to dla mnie też takim elementem, co głośno mówię, że nie chcę, żeby z treningiem stało się trochę jak z coachingiem. I nie jest to też tak, że ja w ten coaching nie wierzę, tylko jest pewna łatka, która została do klejona i nie do końca jest. Myślę, że w taki racjonalny sposób wytłumaczone dlaczego akurat to nie działa. No ale jesteśmy, też doświadczamy i widzimy tej prędkości. Tego, jak te kursy szybko robimy. A mentoring jednak jest procesem długim i bym powiedziała tak zaryzykuję, że jest niepewnym procesem, bo nie wiemy do końca, co nas czeka. Ja do dzisiaj pamiętam, jak z Anią rozmawiałam w trakcie Waszego mentoringu i powiedziała, że wywróciła sprawę do góry nogami. Wiadomo, jeszcze to była zima. I tak siedziałyśmy w takich trochę ciemnych pomieszczeniach i opowiadała mi o tym. Ale świetnie, bardzo się cieszę, że tak się dzieje, bo to jest zmiana i nie wiemy do końca, co nastąpi w takim linearnym procesie. I jestem ciekawa, jak doszliście do celu, jaki sobie ustaliliście. Bo spotykacie się, poznaliście się. Oczywiście jest ten formularz, wiesz na czym Ania stoi, Henryk z Twojej perspektywy. Ania poznaję Ciebie jak? Jak zdefiniowaliśmy? Czy mieliście problem z tym celem, żeby go zdefiniować na starcie?
Ania: [00:10:57] To może ja zacznę. Bo właśnie Kasiu też dotknąłeś wielu ważnych kwestii. Przede wszystkim takich, że właśnie nasza droga z Henrykiem była zawiła i burzliwa. I tak naprawdę, tak jak powiedziałaś, proces mentoringu jest długotrwały, bardzo intensywny i tak naprawdę w jego trakcie może zdarzyć się wszystko. I tak jak w naszym wypadku, tak naprawdę wyszliśmy do tego mentoringu zupełnie z czymś innym i wyszliśmy z kompletnie czymś, czego na samym początku się nie spodziewaliśmy. Ja na pewno. I cele początkowe. Myślę, że bardzo łatwo sobie postawiliśmy, ponieważ chcieliśmy pracować nad projektem pilotażowym. Jako że Henryk jest ekspertem od zrównoważonego rozwoju, więc poszliśmy właśnie w tym kierunku, żeby przygotować jakiś projekt wprowadzenia firmy takiej jak moja na te ścieżki bardziej zrównoważone. No i ten projekt pilotażowy jakby miał jego sukces. Może tak, bo to niewątpliwie jego sukces. Miał przemawiać sam za siebie i poniekąd być świadectwem tego, że tego typu zmiany przynoszą efekty i i warto je wdrażać. Natomiast tak jak już powiedziałam, żeby pojawił się w naszym procesie taki moment przełomowy, właśnie to gdzieś było mniej więcej po miesiącu naszej pracy i to faktycznie był grudzień, kiedy każdy z mentee miał do wykonania test Gallupa, który jeszcze dodatkowo był połączony z sesją z Julią Lenarczyk omawiający wyniki tego testu. I tam Julia w moim procesie też odegrała bardzo ważną rolę. Ponieważ ja też Kasiu w rozmowie z Tobą wielokrotnie powtarzałam, że czułam się jakby obnażona.
Kasia: [00:13:24] Od stóp do głów. Pozdrawiamy Julię.
Ania: [00:13:26] Zrobiłam Julię. Tak. I ona wywróciła mi całe moje dotychczasowe spojrzenie na siebie i zaczęła mówić o talentach, jakby drogach, które powinnam obierać, mówić o tym głośno. I to były rzeczy, o których ja nawet wcześniej nie odważyłabym się nawet pomyśleć. No i wróciłam z tym do Henryka.
Kasia: [00:13:52] Ale tylko tutaj nadmienię, jak jesteśmy fajni. I na tamten moment powiedziałaś, że słuchałeś o sobie i to ci bardzo pomogła, mimo że być może byłaś w miarę świadoma tego, ale wysłuchała się w czyiś ustach. Opisu takiego o sobie, o tych talentach, które się łączą, to myślę, że to też jest takim elementem, który jest niedoceniany w takim całym procesie, bo my podobno jesteśmy świadomi tego, jak my to przetwarzamy i jak to odbieramy. I usłyszenie czegoś takiego w ustach kogoś innego jest właśnie chyba tym przełomem. Co u Was się stało? No i właśnie wracasz do Henryka.
Ania: [00:14:32] Do Henryka i cały harmonogram i wszystko nad czym pracowaliśmy wywraca się do góry nogami.
Henryk: [00:14:40] Henryk Tak to było. Pamiętam. To był grudzień, gdzieś na Łotwie. Już ciemno na naszym polu.
Kasia: [00:14:48] Ale słuchajcie, bo wasze cele dotyczyły bardziej projektu, bardziej sfery projektowo biznesowej. Ale tutaj wchodzimy w Gallupa, to ja czuję, że tu się zaczyna zmiana bardziej personalna. No i mentoring też tego dotyka. No i jestem ciekawa tego, co się działo właśnie, bo mamy tutaj jakby można to połączyć, ale mamy dwie części, taka projektowa, ale też bardziej bym powiedziała wspierająca, rozwojowa pod kątem ani personalnie.
Ania: [00:15:15] Tak jak właśnie od tego momentu my się śmieliśmy, że z Henrykiem teraz otworzyliśmy nowy projekt pod tytułem Ja Henryk. Wtedy bardziej chyba musiał wejść w kalosze psychoterapeuty.
Kasia: [00:15:31] Dosłownie i w przenośni, dosłownie i w przenośni tak.
Ania: [00:15:37] Ale spisał się na medal. I teraz, z perspektywy czasu jestem mu niesamowicie wdzięczna, ponieważ zaczęliśmy tak jak już wspomniałam, pracować nade mną i nad tymi moimi talentami, o których się dowiedziałam, że istnieją. I gdzie tak naprawdę mogłabym zacząć je wykorzystywać. No też wiadomo, w takim ujęciu biznesowym, ale i przede wszystkim takim, gdzie zaczęłabym odczuwać większą satysfakcję, bo jak się okazało, tego mi trochę brakowało w dotychczasowych moich działaniach. I pamiętam. I wtedy tak trochę. Henryk Przerzuciliśmy się chyba bardziej na pracę z przyszłością, bo tak zaczęliśmy testować różne scenariusze przyszłości. I Henryk zaczął mnie wrzucać w pewne ramy na każdym ze spotkań. A powiedzmy dzisiaj, że gdybyśmy poszli w tym kierunku. To też. Właśnie tak mi zaczęło wędrować po różnych sferach.
Kasia: [00:16:51] No i właśnie Henryka dobrałeś właśnie.
Henryk: [00:16:54] Tak też mogę zacząć z mojej perspektywy. Mentora to oczywiście nie. Nie, nie wszystko wykładam na stół. Na początku jestem lustrem. Na początku ja też zawsze. Chętnie zachęcam do tego, żeby te cele sobie stawiać, żeby wypełniać dziury, harmonogram naszej pracy. I to robimy zawsze. Bo ja wiem, że te cele często się zmieniają i często one są bardzo zadaniowe, bardzo procesowe, bardzo narzędziowe, metodyczne, może już jakieś obszarowe i to jest normalne, związane z bezpieczeństwem też czasami, że chcemy na początku postawić sobie cele, wiedzieć gdzie idziemy. Bo mgliste i grząskie niewiadome grunty do pracy są często trudne. To początki na początkowym stadium, więc to normalne w ogóle, że wyznaczyliśmy sobie te te procesowe rzeczy związane ze zrównoważoną transformacją. A też zawsze wiem, że później te personalne, związane z rozwojem osobistym czy rozwojem zawodowym dochodzą później. A tutaj rzeczywiście było zaskoczenie, bo to się nam kompletnie wywróciło. Tamten proces nie miał znaczenia, bo czasami ten proces, narzędzia. One są takim nośnikiem tego, o czym rozmawiamy. Nie kopiemy głębiej. Jeżeli to jest solidne, szybkie, to porozmawiamy o tym, co ludzie do nie forsują i dlaczego, kiedy do niej dzwonią i po co. I to takie ćwiczenia też robimy na początku. Ale rzeczywiście, jak już zaczęliśmy rozmawiać o scenariuszach przyszłości po tym galopie, to też pozwoliło nam to porozmawiać o Ani w kontekście tych różnych ról w ramach tych kompetencji w ogóle, w ramach tego, do czego już w życiu prywatnym i zawodowym ludzie się do Ani zgłaszają. I to rzeczywiście było dużo o tej i o tej roli. I jeszcze zaznaczę, że wspomniałaś o tej ścieżce psychoterapeutycznej. To też jest bardzo ważne, że ja jako mentor muszę też zawsze stawiać granice i pilnować, żebyśmy nie przekroczyli pewnych granic, bo to jest związane z rozwojem osobistym, zawodowym, ale nie jest psychoterapią, psychoterapią, Ale myślę, że też w relacji z Anią udało nam się, czy to po prostu z czymś takim weszłaś zbudować zaufanie i transparentność i właśnie zrobić taki mocny pivot w tym grudniu.
Ania: [00:19:33] I chciałam właśnie tak, jak słuchałam, o czym mówi Henryk. Chciałam jeszcze pociągnąć ten temat, bo ja już to tak jakby z perspektywy czasu jestem w stanie ocenić i to, że Henryk ma właśnie taki swój, może ukryty talent, ale w całym procesie okazał się on nie do przecenienia. A mianowicie już na samym początku jakby na rzuciliśmy sobie pewien taki rygor pracy, ustaliliśmy pewne zasady i taką higienę pracy, nazwijmy to. I bardzo mocno się tego trzymaliśmy. Czyli nie pozwalaliśmy sobie na jakiś za dużo prywaty, kolesiostwa i tak dalej. I może się wydawać, że to nie. Wiem, że to tworzy jakiś dystans, ale. Ale właśnie nie, bo jednocześnie Henryk właśnie potrafił z jednej strony trzymać całą pracę w ryzach, a z drugiej strony stworzyć mi naprawdę tyle takiej bezpiecznej przestrzeni, gdzie miałam pole i możliwość do otworzenia się, do bycia szczerą, do mówienia o swoich bolączkach i otwarcia się też na drugą osobę i na to, że ktoś po drugiej stronie jest, kto może mi pomóc. Bo to też wydaje mi się nie zawsze, nie zawsze przychodzi z łatwością. Dlatego tak jak Henryk wspomniał, takie wyrobienie sobie wzajemnego zaufania i takiej bezpiecznej przestrzeni do pracy, to na start to już jest połowa sukcesu.
Kasia: [00:21:17] Ale wciąż żyjąc ja czasami się boję mówić. Trzeba ustalić cel, bo i tak jest taki chybiony, że ja już bardziej określam czasami, że jest kierunek. Patrząc na tyle mentoringu co u nas się odbyło, to ja czasami, czasami cel jest. Uważam, że jest ustalony zewnętrznie, bo my coś widzimy, chcemy odzwierciedlić ten świat, a do końca nie wiemy co u nas, co w nas siedzi. No i to też jest taka, myślę, że cienka granica dla mentora. Henryk co powiedziałeś? Że mamy tu psychoterapię, ale też mentorzy muszą tutaj uważać, kiedy może. Czasami trzeba się pohamować, a czasami może w jakiś sposób powiedzieć to dobre słowo albo właśnie ten feedback. Ja trochę też porównuję mentoring. Znaczy porównuję, biorę pod uwagę takie składowe jak piramida Masłowa, to co mówisz, Aniu, bezpieczeństwo, czyli że my możemy. Tematem, który jest dla nas też w jakiś sposób intymny, mimo że on jest zawodowy, rozwojowy czy też mamy więzi. Więc tutaj ta relacja też myślę, że nas trochę. Trzymamy dyscyplinę, tak jak kiedyś mi powiedziałaś, że nie raz chciałaś to spotkanie odmówić. Nie, ale trzymaliśmy cię w ryzach. Mieliście te spotkania ustalone i zawsze się czułaś też dobrze. I cieszyła się, że odbyła się. Ale zdaje sobie sprawę, że były one też intensywne, tak, że wymagało od nas wysiłku. Dlatego chcieliśmy odmawiać. No ale też mamy taką akceptację, samorealizację. Ania tu poczułaś mocny powiew i podmuch skrzydła. Jak zaczęliście chyba pracować nad sobą, że tak to powiem w cudzysłowie Dosłownie. I powiedzcie mi, czego się nauczyliście przez ten mentoring? Tu jestem ciekawa twojej perspektywy, ale też Henryka właśnie w tych różnych rolach mentee i mentora. To od Henryka zacznijmy, może zmienimy kolejność.
Henryk: [00:23:12] To może ja zacznę od takich prozaicznych. Ja wierzę, że te rzeczy, które są podstawowe założenia proste, one czasami są omijane, nie doceniane. I tutaj myślę muszę się zgodzić lub nie, ja o tym rozmawialiśmy, że pod stawowe to przypomnienie, że te podstawy, tak jak stworzenie dedykowanej przestrzeni dla Ciebie i to, że ja po prostu byłem lustrem niewiele więcej. Oczywiście wchodziłem więcej, ale to, że po prostu była ta przestrzeń dedykowana co tydzień i że miałaś możliwość, że była też, że byłem ja po tej drugiej stronie jako lustro, które mogły odbić tą sytuację, to myślę, że to to przypomnienie o tym, że to jest ważne, o tym, że. Na początku są projekcje, nie to jest to, z psychoterapii, że że wiemy, że, że ja i Ty przychodzimy z różnymi projekcjami, zaznaczamy sobie cele, wyznaczamy nowe ścieżki, ale że to są dopiero projekcja, dopiero w procesie pojawiają się słabsze i mocniejsze sygnały. O czym tak naprawdę jest ta, ta Twoja ścieżka, Twoja relacja? Ja bardzo lubię to, to to ten proces odkrywania I dla mnie właśnie to to, czego się nauczyłem, że te, że te podstawowe rzeczy i czasem takie małe, ale powtarzalne, przychodzące z jednej strony sygnały oznaczają, wskazują, co jest tak naprawdę najważniejsze w tym, co rozmawiamy i że ważne jest, żeby żeby. Żebym ja patrzył cały czas poza, poza cele, poza narzędzia, poza proces i był wyczulony na te, na te sygnały.
Kasia: [00:25:05] Czyli taka uważność w całym procesie. Aniu, a u Ciebie?
Ania: [00:25:10] Ja w ogóle jak teraz tak myślę? Bo dużo rzeczy przychodzi. Jak się spojrzy na to z perspektywy czasu i dla mnie cały w ogóle mentoring, cały cały ten proces, który przeszliśmy z Henrykiem, to tak naprawdę jak teraz pomyślę, to te cele i te cele, które stawialiśmy sobie na początku. One koniec końców okazały się nie tak ważne jak właśnie jak sam proces, ponieważ w moim przypadku gdzieś gdzieś pojawiały się pewne sygnały, o których Henryk wspominał. Pojawił się też ten taki moment, jakby zawsze gdzieś jest taki trik, mówi, że zgłosiłam się i cała machina jakby została uruchomiona. Na całe szczęście trafiłam pod skrzydła profesjonalistów, którzy pracują w tym programie i tak naprawdę nie wiedząc do końca czego chcę, wiedząc, że gdzieś coś nie trybi, że coś mnie męczy. Po prostu. Henryk Ale, ale, ale nie tylko. Potrafili jakby dekodować te wszystkie moje bolączki i zdefiniować moje potrzeby i szukać ze mną jakby lekarstwa na to. I Henryk jakby w całej tej mojej jakby podróży i przemianie jakby towarzyszył. Ja to też tak się śmieję, że już pod koniec naszych spotkań to Henryk. Po prostu miałam wrażenie, że on tak na kuwa mnie z różnych stron i pobudza. I dotkniemy ten obszar, a poruszamy ten obszar. I w pewnym momencie jakby to wszystko zaczęło pracować i budować we mnie. I tak naprawdę przez te trzy miesiące pracy z Henrykiem, która jak wiesz Kasiu była bardzo intensywna, ja po tych 3 miesiącach ja stwierdziłam, że ja potrzebuję detoksu i po prostu nie myślę o niczym.
Ania: [00:27:23] Wyłączam myślenie w ogóle pozytywnym znaczeniu. Henryk Tak, bo to było dla mnie tak wyczerpujące i intensywne. Ale tak naprawdę będąc w tym procesie ja nie do końca wiedziałam, co się dzieje. Po prostu to się działo. Tak jak mówię, te pewne sznurki były przeciągane. I prawda jest taka, że dopiero po tym mentoringu i to po tygodniach, może nawet miesiącach, my jesteśmy teraz pół roku od zakończenia tego procesu. Ja w pewnym momencie zaczęłam zauważać, jak to wszystko zaczyna owocować, jak to wszystko, co zaczęło właśnie pracować i co Henryk mnie wzburzył, jak w pewnym momencie zaczynają pojawiać się odpowiedzi na te pytania, które mnie dręczyły. Jak jak te klocki, które gdzieś tam były porozrzucane, zaczynają wskakiwać na swoje miejsce. I to też chyba jest właśnie. Przyznam, że zasługa Henryka, że narzucił właśnie taką systematyczność i taki rygor, że ten proces był intensywny, ale był systematyczny, bo wydaje mi się, że to też dało taki jakby ostateczny. Końcowy impakt, bo jak zaczyna się przekładać, to spóźniać, tak to w pewnym momencie wypada się z tego, z tego procesu. Także to jest taki taki rygor i higiena pracy jest tutaj kluczowa. No i właśnie ta bezpieczna przestrzeń do pracy.
Henryk: [00:29:03] Js Też może to tam szybko, że to ja jestem przed lustrem, Naprawdę, ja to wiele rzeczy sama odsunęłam się, że no tak, tak jest, No tak się czuję. I to nakładanie to też jest. Zaczęło się od samego początku. Ja też na samym początku zadałem nietrudne, niełatwe pytania. Ania musiała się cofnąć kilka lat wstecz i sięgnąć po dobre, ale też i bardzo trudne doświadczenia, więc to tylko zaznaczę. Jeszcze taka mała mała sztuczka z mojej strony, że ja sam jestem w treningu sportowym u dwóch trenerów i trochę z tego czerpię w moim mentor siebie, bo patrzę na ten trzymiesięczny proces rzeczywiście jako proces treningowe, że pewne rzeczy musimy przerobić w posmakować i trochę się nawet spocić w trakcie. Ale rzeczywiście jak na te pytania i ta przestrzeń wchodzi w rutynę, to ona później pracuje I w każdym innym życiowym, życiowej sytuacji, kiedy pojawia się temat, który gdzieś tam robiliśmy na Mentor ś.p. On z założenia powinien właśnie już pracować tak jak na treningu, więc też fajnie. Słyszę, że jakby zgodnie z założeniem to to pracuje nawet na te pół roku po.
Kasia: [00:30:24] I ja się tu totalnie z Henrykiem zgadzam, bo nie, ja nie jestem aż tak takim biegaczem, ale biegam prawie od 18 lat i dla mnie to jest właśnie. Nie ukrywam, że Design Mentorship powstał podczas biegu. To jest jedna rzecz, ale drugą trochę też porównuję do takiego treningu, że ten pot też jest istotny i on jest niedoceniany w całym procesie nauki. W jaki sposób my przyswajamy, jaką treść przyswajamy? Właśnie, bo wydaje nam się, że jak dotkniemy nieważne, to ona się do nas w jakiś sposób aklimatyzację, ta treść, ta informacja nie do końca tak się dzieje. A później się dziwimy, dlaczego my nie jesteśmy w stanie z siebie tego wydobyć. Więc cieszę się, że podkreśla Ci to lustro, odbicie ze strony mentora i ten proces bezpieczeństwa i tej zmiany. Bo chcemy, chcemy zrealizować nasze cele, które faktycznie się zmieniają. I ja dalej jestem tutaj osobą, która chyba coraz bardziej w to wątpi i będę się zastanawiać dalej, jak faktycznie ustalać kierunek bardziej niż cel. Ale chciałabym Was jeszcze zapytać czy albo co radzili byście osobom, które chcą się podjąć mentoringu czy. No właśnie, czy radzicie osobom podejmować się mentoringu? Jeśli chodzi o momenty, w jakich, W jakich sytuacjach najlepiej podjąć się takiego procesu?
Ania: [00:31:47] Ja przede wszystkim radziłabym wszystkim niezdecydowanym być odważnym, bo u mnie ja sama wiem ile czasu się zastanawiałam, czy się zgłosić, czy to jest coś dla mnie jeszcze też kwestia tego, że wydawało mi się, że to jest wszystko tylko w ogóle dla ludzi ze świata związanego z projektowaniem, że ja tam kompletnie nie pasuje. Natomiast odwaga, bo. Bo dzieją się rzeczy niesamowite i ostatnio widziałam nawet nawet grafikę, która tak mi się spodobała, ponieważ było narysowane kółko i w tym kółku był napis Your comfort zone. Natomiast wszystko, całe to pole, które było poza tym kółkiem po zewnętrznej stronie było podpisane napisem The Magic start here, czyli. Czyli trzeba być odważnym i próbować wychodzić z tej swojej strefy komfortu, bo tam zaczyna się magia.
Kasia: [00:32:52] Pięknie Aniu. Dzięki Henryk. Tak jak to widzisz albo swoją perspektywę.
Henryk: [00:32:57] No ja bym tak szerzej spojrzał, że jakby mentor z mojego punktu widzenia jako wartość dla mentee też po prostu przestrzeń dedykowana sobie samemu sobie, ale nie niezagospodarowane, nie zarzucona kolejnym kursem, kolejnym certyfikatem, tylko naprawdę przestrzeń dedykowana na zastanowienie się jest. Jest takie bardzo ładne powiedzenie buddyzmu, że powinno się medytować 20 minut dziennie. Chyba, że się nie ma czasu, to wtedy godzinę. I trochę jest o tym właśnie mentoring, że naprawdę jest taki. Za dużo rzeczy na głowie. Przeciążenie to jest też dobry sygnał, że potrzeba rozsunąć te rzeczy, które się zarzucają i zostawić sobie tą przestrzeń np. na mentor SIP czy na jakąś inną, na jakiś inny moment dla siebie samego, gdzie ja się skupiam tylko na sobie. Oczywiście super, fajnie mieć to lustro, bo z punktu widzenia siebie nie można zobaczyć tylko od środka. I myślę, że to jest najcenniejsze co się tam wydarzy. To zależy od tego czy wygenerujemy sobie czy sobie tą przestrzeń dedykowaną. Ja tak z punktu mentora myślę, że to jest bardzo ważne, żeby pilnować swojej roli. Tak jak Ania powiedziała, mimo że na pewno zdarzy nam się kawa w zupełnie innym kontekście jeszcze nie raz to mentor ś.p. Rzeczywiście ja mam rolę mentora. Nie, nie nauczyciela, nie psychoterapeuty i myślę, że to też nie jest łatwe i warto pilnować tych standardów po obu stronach, bo każdemu może się zapomnieć, bo to jest jednak taka taka relacja dedykowana, która też też ma swoje granice. I mimo, że ja nie odpowiadam za za wyniki ani ani nie mogę jej wrzucać w głowę pomysłów, to to powinienem właśnie trzymać w tym wszystkim, żeby zadawać właściwe pytania i tą przestrzeń trzymać i też trochę proponować.
Kasia: [00:35:12] Świetnie i bardzo dziękuję, że się podzieliliście się namiastką. Ja bym powiedziała, że to jest tylko kawałek tego tej całej historii, bo ja bym zadała jeszcze kilka dobrych pytań, chyba bardziej takich dogłębnych odnośnie Waszej współpracy, ale będę ciekawa, co się będzie działo dalej i będę Was na pewno obserwować i będę z Wami po prostu w kontakcie, więc bardzo się cieszę. Gratuluję i Tobie Aniu i Tobie Henrykowi, bo naprawdę było dynamicznie. Zresztą sami o tym mówicie, więc cieszę się, że znaleźliście czas. Podzielicie się tą historią swoimi wnioskami, co? Cieszę się też, że spotykamy się po jakimś czasie i po kilku miesiącach. Ten czas, który jest niedoceniany i chcemy coś zrealizować. Szybko okazuje się, że ten czas i tak jest nam bardzo potrzebny, żeby zobaczyć efekty tej współpracy. Więc jeszcze raz dziękuję Ci Aniu. Dziękuję Ci Henryk za tą bogatą i ciekawą rozmowę o Was, o mentoringu i o tej historii. Dzięki.
Ania: [00:36:13] Dzięki za zaproszenie.
Henryk: [00:36:15] Dzięki Ania za rozmowę i takie podsumowanie. Spojrzenie wstecz i dzięki Kasia za zaproszenie.
Kasia: [00:36:23] Dzięki śliczne.