"Po rozmowie z Kasią Szczesną i Krystianem Polańskim odnośnie mojego udziału w programie w ramach Pakiet słuchacza, pojawił się pomysł podzielenia się kilkoma myślami związanymi z uzyskaniem stanowiska UX Designera w jednej z poznańskich agencji. Mam nadzieję, że pomogą one niektórym przełamać pierwsze lody na drodze początkującego projektanta, jakim jestem.
Zaczynając, UXem zainteresowałem się w momencie, kiedy nie wiedziałem, że coś takiego w ogóle istnieje. Tworzyłem swoje pierwsze koncepcje biznesu/start upu oraz wyszukanych w internecie narzędzi związanych z projektowaniem (persony, mapy empatii itp. – jak wyglądały chyba każdy jest sobie w stanie wyobrazić). To doprowadziło do momentu, kiedy moja dziewczyna wspomniała, że rozmyśla nad kierunkiem studiów na Collegium da Vinci – zarządzanie kreatywne ze specjalizacją User Experience. Koncepcja ścieżki rozwoju i poznanie, że moje wcześniejsze działania, które sprawiały mi satysfakcję nazywają się fachowo UX skierowały mój wzrok na jeden z kursów na polskim rynku. Z perspektywy czasu jestem w stanie stwierdzić, że to kurs jak każdy inny i to de facto kwestia indywidualna, ile się z niego wyniesie.
"Taki research pomógł mi nakierować to jak mogę doszlifować i wykorzystać swoje dotychczasowe doświadczenie, które nie miało zbyt wiele wspólnego bezpośrednio z projektowaniem i grafiką, jednak z biznesem, marketingiem i sprzedażą już prędzej."
Jednym z pierwszych etapów poszukiwania pracy było rozeznanie się na rynku pracy, Linkedinie, obserwacja specjalistów, kanałów liderów z branży na YouTube, a przede wszystkim research, jak ludzie dążący do uzyskania zawodu UX Designera robili to w swoim przypadku, czyli czym się zajmowali wcześniej, jaki mają background, czy bardziej techniczny, biznesowy a może artystyczny. Taki research pomógł mi nakierować, jak mogę doszlifować i wykorzystać swoje dotychczasowe doświadczenie, które nie miało zbyt wiele wspólnego bezpośrednio z projektowaniem i grafiką, jednak z biznesem, marketingiem i sprzedażą. Skutkiem tego zostało znalezienie pracy, która pozwoli zdobyć umiejętności poniekąd cenione na starcie, czyli międzynarodowy charakter, współpraca z zespołami na wielu poziomach, praca w devtoolsie itp.
Kwestia portfolio po kursie była bardzo myląca na początku. Człowiek niby stworzył x projektów, ale jednak nie miał wypasionej strony ze swoim zdjęciem i mądrym cytatem w headerze. Załapałem się na rozmowę w jednym z początkujących software house (który w sumie odezwał się do mnie na moje dawne zgłoszenie na zupełnie inne stanowisko). Czas naglił i nie miałem czasu na tworzenie specjalnej strony poświęconej projektom, tylko po to żeby potencjalnie to odrzucili. Skleiłem wobec tego cały dotychczasowy proces tworzenia głównego projektu z kursu w case study w formacie PDF (które pożal się Boże ze wszystkim miało około 120 stron), tak aby krok po kroku pokazać co robiłem, jaka była moja rola oraz co ewentualnie potrafię. Skończyło się to zaproszeniem mnie do siebie (ile z tego PDFa przeczytali nie wiem do dziś ;)), aby pokazać dotychczasowe MVP gry mobilnej z gatunku party games. I tutaj zaczęła się jazda bez trzymanki, ponieważ praktycznie całość procesu tworzenia produktu, które są prezentowane na właściwie wszystkich kursach legł w gruzach. Zastałem chaos, który trzeba było jakoś uporządkować. MVP na mobilkę już było, badań zero, pomysłu na monetyzację też. Koniec końców, stworzyliśmy wspólnie wersję z UI, która jeszcze jest doszlifowywana i być może trafi na rynek w tym roku.
Praca była jednak konfrontacją mojej wiedzy z kursu z brutalną rzeczywistością. Pomimo, że wiele się nauczyłem, to czułem pewien brak realizacji projektów dla klientów oraz walidacji moich działań z innymi członkami zespołu projektowego. Miejscami jako że byłem jedynym projektantem, w dodatku początkującym. Momentami czułem, że krążę we mgle i nie wiem czy coś robię dobrze lub źle. Ten moment skierował mnie do Design Mentorship, gdzie zapisałem się na Pakiet słuchacza i konsultacje z Krystianem. W tym okresie pojawiło się ogłoszenie o tworzeniu nowego zespołu w agencji, w której obecnie pracuję. Oczywiście strony z portfolio nadal nie miałem (ale chcę mieć!), więc wysłałem swoją Figmę i Adobe XD. Przedstawiłem swoją osobę, opowiedziałem mniej więcej, jak wygląda moja historia i dostałem do wykonania zadanie rekrutacyjne. Składało się ze stworzenia landing page’a, analizy Google Analytics i sposobów na poprawę konwersji w landing page. Zadanie wykonałem sam, jednak z racji że utrzymywałem kontakt z Krystianem na Linkedinie, zapytałem, czy mógłby rzucić na nie okiem. Generalnie zadanie do trudnych nie należało i w ogólnym rozrachunku wyszło dobrze, natomiast Krystian pomógł je „dopieścić”. Ostatnia rozmowa, po feedbacku z zadania, to była już kwestia bardziej formalna.
Podsumowując, moja ścieżka była usłana różami, wysyłałem sporo CV do różnych firm, ale albo szukali umiejętności typowo graficznych, albo nie odpisywały wcale..
"Poza tym trzeba pamiętać że KAŻDA zrealizowana praca, nawet ta niedoskonała - to też jest portfolio."
Oba wspomniane zespoły były stosunkowo nowe. W takich zespołach jest większa świadomość tego, że stworzenie produktu jest procesem, a nie jedynie zatrudnienie Senior Designera i stworzeniem czegoś przez pstryknięcie palca. Widząc oferty na job boardach możemy mieć pewność, że natłok CV sprawi iż na 110% znajdzie się ktoś z lepszym CV/portfolio od nas. Dlatego warto rozglądać się w stosunkowo zamkniętych środowiskach: sieć Linkedin, grupy Facebook, a przede wszystkim budować networking. Szczerze jestem w stanie powiedzieć, że jest to dużo ważniejsze niż portfolio. Trzeba również pamiętać, że KAŻDA zrealizowana praca, nawet ta niedoskonała to też jest portfolio. Lepiej przedstawić niedoskonałe projekty niż dążyć do przygotowania ich w idealnej formie, np. na BehanceNa rynku jest już mnóstwo specjalistów i każdy prawdopodobnie znajdzie kogoś do realizacji projektów - programistów, marketingowców czy projektantów, a globalizacja jeszcze bardziej to upraszcza. Ważniejsze jest to, aby znaleźć pracownika/pracodawcę z którym nam się po prostu dobrze współpracuje, żeby mieć wspólne flow/vibe i czuć chemię. Rozmowa rekrutacyjna, to dziś coś bardziej w stylu randki w ciemno, gdzie albo zaiskrzy albo nie, dlatego odrzucenie naszej kandydatury to nie koniec świata! Warto pamiętać, że samodzielność, wyciąganie wniosków z pracy własnej i obserwacji innych, to chyba najważniejsze umiejętności. Wydaje mi się, że w branży wszystko dzieje się tak szybko, że zwyczajnie nikt nie ma czasu prowadzić nas za rękę, pokazywać co i jak. Z tego względu ważna jest umiejętność uczenia się, aniżeli posiada gotowego pakietu zdolności. Bardzo istotny jest również język angielski. Praca w większości firm ma charakter międzynarodowy, stąd robienie researchu, czy rozmowy z klientami po angielsku są już na porządku dziennym. Jeżeli dobrze posługujecie się angielskim, to jesteście na bardzo dobrej pozycji.
Podsumowując moją historię. Grunt to stawać się lepszą wersją samego siebie, tworzyć, działać budować znajomości, pracować nad własnymi umiejętnościami. Wydaje mi się, że prędzej, czy później każdy znajdzie swoje miejsce w zespole projektowym."
Dziękujemy Mikołaj, że podzieliłeś się z nami swoją historią!
Może ktoś z Was chciałby opowiedzieć swoją? :)